piątek, 21 grudnia 2012
czwartek, 20 grudnia 2012
Pasztet mojej mamy
Zawsze czekałam na niego niecierpliwie. Jest obowiązkową pozycją w świątecznym menu. Teraz robię go sama, chociaż kiedy robi go Mama wydaje się smaczniejszy...
PASZTET Z WĄTRÓBEK
650g
wątróbek
300g
wieprzowiny
350g
cielęciny (może być filet z kurczaka)
3 jajka
200g słoniny
200ml
śmietanki 30%
1 łyżka
masła
2 cebule
1 ząbek
czosnku
2 łyżki mąki
kartoflanej
1 łyżka
cukru
100ml porto
50ml brandy
Sól, pieprz,
gałka muszkatołowa
Wątróbki oczyścić. Obsmażyć ze
wszystkich stron na maśle. Wyjąć, osączyć i zalać porto. Do masła na którym
smażyła się wątróbka wlać 100ml wody, zagotować i włożyć pokrojone mięso
wieprzowe i cielęce. Dusić pod przykryciem na wolnym ogniu przez 20min. Cebulę
obrać, drobno posiekać i sparzyć na sicie wrzątkiem (zalać na chwilę wrzątkiem
aż zmięknie). Czosnek obrać, posiekać i rozetrzeć z solą. Mięso, cebulę,
czosnek zmielić trzykrotnie w
maszynce. Wątróbkę razem z porto przetrzeć przez sito (lub dobrze zmielić). Wymieszać z masą mięsną i
wywarem od duszenia mięsa. Dodać jajka, śmietanę wymieszaną z mąką kartoflaną,
wlać koniak, przyprawić solą, pieprzem i gałką muszkatołową. Masę pasztetową dokładnie wyrobić. Formę
wyłożyć folią aluminiową, na spód położyć pokrojoną na cienkie plastry słoninę.
Wypełnić formę masą i piec w kąpieli
wodnej w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 stopni przez 1,5
godziny.
Zdjęcie dedykuję stałemu czytelnikowi mojego bloga... ; ) Wesołych Świąt! |
sobota, 8 grudnia 2012
Kedgeree. Słońce na talerzu
Trudno powiedzieć
czy danie to pochodzi z Indii i zostało przywiezione przez kolonizatorów do Wielkiej
Brytanii czy zostało zabrane ze Szkocji, dostosowane i uznane jako część kuchni
indyjskiej. Pewne jest to, że przynosi
trochę słońca i egzotyki. Rozgrzewa od środka i zdecydowanie poprawia humor.
Coś na zimę za oknem. Ugotujmy to, po cichu tęskniąc za Indiami…
Doskonałe zarówno
jako gorący obiad jak i zimna kolacja. Łatwe, szybkie, endorfinogenne…
( dla 2 osób)
200 g ryżu basmati
400g wody
1 dzwonko łososia
lub filet obrany ze skóry
1 średniej
wielkości ryba wędzona (opcjonalnie)
45 g masła
2 łyżeczki oleju
2-3 listki limonki,
porwane (opcjonalnie)
1 zmiażdżony ząbek
czosnku
1 mała cebula,
drobno posiekana
1 łyżeczka imbiru,
świeżo startego lub pół łyżeczki imbiru sproszkowanego
maleńka szczypta szafranu
½ łyżeczki
mielonych nasion kolendry*
½ łyżeczki
mielonego kuminu*
1 łyżeczka kurkumy
3 jajka ugotowane
na twardo, przekrojone na ćwiartki lub połówki
posiekana nać
kolendry lub pietruszki
cząstki limonki do
skropienia naszego dania
sos rybny
(opcjonalnie)
sól
sól
* kumin i kolendrę możemy zastąpić łyżeczką
gotowej przyprawy curry, ja do swojego kedgeree dodaję kupioną od pewnej
kobiety w Indiach pachnącą mieszankę curry. Kiedy jej używam wracają
wspomnienia z podróży…
Na koniec skropcie
sokiem z limonki i posypcie natką. Ale to może już każdy sobie sam zrobić na
talerzu, kładąc na wierzch przyjemnie komponujące się z żółtym ryżem jajo…
Inspirowałam się przepisem z książki " Nigella gryzie" Nigelli Lawson i przepisem Liski z blogu White Plate dodając szczyptę własnego smaku.
Subskrybuj:
Posty (Atom)