poniedziałek, 3 czerwca 2013

Budda z Leshan



W niewielkiej miejscowości Leshan, mieszka największy Budda świata. Ogromny, „Dafo”, stoi u zbiegu dwóch rzek Dadu i Min. Swym pogodnym i spokojnym spojrzeniem zdaje się uspakajać rozszalałe wody  szumiące u jego  stóp.
W VIII w mnich zwany Haitong, postanowił z czerwonego piaskowego klifu wykuć gigantyczną postać Buddy, mając nadzieję, że to złagodzi śmiercionośny nurt rzeki i ochroni przepływające tamtędy łodzie. Przez 90 lat budowy, wielkie kawały skał, odłupywane od rzeźby lądowały na dnie rzeki, stopniowo tamując jej wartki bieg. Część miejscowych do dziś wierzy, że magiczna siła ukoiła dziki temperament wód i nadal chroni mieszkańców pobliskiego miasteczka.


Trudno ogarnąć spojrzeniem tą niezwykłą rzeźbę. Stojąc na tarasie u szczytu skały możemy podziwiać wielką głowę i długie na 7 metrów ucho. By móc zobaczyć w całości dostojnego Buddę musiałam zejść powoli po stromych, wąskich schodkach, w tłumie podziwiających go ludzi, przystających co krok z zachwytu. Cała postać Dafo mierzy 71 metrów. Na jego paznokciu wielkiego palca gigantycznej stopy może zmieścić się 8 dorosłych osób. I choć czerwona postać Buddy, wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, odwiedzana przez turystów z całego świata kłębiących się u jego gigantycznych boskich stóp, fotografowana z lilipuciej perspektywy z ziemi i wody, zdaje się trwać niewzruszenie od wieków, to palącym problemem staje się postępująca erozja.



 W okolicznych lasach wokół rzeźby, ukryte wśród zieleni, przez wieki pobudowały się malownicze świątynie. Padał deszcz, widać było, że rzeka wzbiera, podziwiałam ją z zabytkowego mostu. Wystarczyło przejść na drugą stronę by zamiast zgiełku turystów, zatopić się w ciszy, w dźwiękach kropli stukających w liście, w śpiewie buddyjskich mnichów, modlących się w pobliskim klasztorze i świątyni. Przemykali przez mokry klasztorny dziedziniec, ukradkiem spoglądali na dziwnych gości z Europy, pragnąc być niezauważonym.


W 2001 roku, w środkowym Afganistanie, w prowincji Bamian, Talibowie wysadzili dwa gigantyczne (do tej pory największe) posągi Buddy. Nie pomogły protesty wielu państw, w tym państw muzułmańskich. Niezwykłe dziedzictwo znikło z powierzchni ziemi.
Teraz Dafo powoli zmywają kwaśne deszcze, zjadają paprocie i wilgoć szalejącej rzeki u jego wielkich stóp.



4 komentarze:

  1. Chyba gdzieś, kiedyś o tym Buddzie-Gigancie czytałem. Nie byłbym sobą gdybym kaczek nie dostrzegł ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite miejsce! Czy to gdzieś w okolicach Chengdu?

    OdpowiedzUsuń
  3. To jednak dobrze zapamiętałam, gdy Wnuk mi pokazywał miejsce, gdzie od jesieni będzie studiował! :-))) Może kiedyś go tam odwiedzę, to i na Buddę przyjdzie czas! Pozdrawiam pięknie!

    OdpowiedzUsuń