W niewielkiej miejscowości Leshan, mieszka największy Budda świata.
Ogromny, „Dafo”, stoi u zbiegu dwóch rzek Dadu i Min. Swym pogodnym i spokojnym
spojrzeniem zdaje się uspakajać rozszalałe wody szumiące u jego stóp.
W VIII w mnich zwany Haitong, postanowił z czerwonego piaskowego klifu
wykuć gigantyczną postać Buddy, mając nadzieję, że to złagodzi śmiercionośny
nurt rzeki i ochroni przepływające tamtędy łodzie. Przez 90 lat budowy, wielkie
kawały skał, odłupywane od rzeźby lądowały na dnie rzeki, stopniowo tamując jej
wartki bieg. Część miejscowych do dziś wierzy, że magiczna siła ukoiła dziki
temperament wód i nadal chroni mieszkańców pobliskiego miasteczka.
Trudno ogarnąć spojrzeniem tą niezwykłą rzeźbę. Stojąc na tarasie u
szczytu skały możemy podziwiać wielką głowę i długie na 7 metrów ucho. By móc
zobaczyć w całości dostojnego Buddę musiałam zejść powoli po stromych, wąskich
schodkach, w tłumie podziwiających go ludzi, przystających co krok z zachwytu.
Cała postać Dafo mierzy 71 metrów. Na jego paznokciu wielkiego palca
gigantycznej stopy może zmieścić się 8 dorosłych osób. I choć czerwona postać
Buddy, wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, odwiedzana przez
turystów z całego świata kłębiących się u jego gigantycznych boskich stóp,
fotografowana z lilipuciej perspektywy z ziemi i wody, zdaje się trwać
niewzruszenie od wieków, to palącym problemem staje się postępująca erozja.
W okolicznych lasach wokół rzeźby, ukryte wśród zieleni, przez wieki
pobudowały się malownicze świątynie. Padał deszcz, widać było, że rzeka
wzbiera, podziwiałam ją z zabytkowego mostu. Wystarczyło przejść na drugą
stronę by zamiast zgiełku turystów, zatopić się w ciszy, w dźwiękach kropli
stukających w liście, w śpiewie buddyjskich mnichów, modlących się w pobliskim
klasztorze i świątyni. Przemykali przez mokry klasztorny dziedziniec, ukradkiem
spoglądali na dziwnych gości z Europy, pragnąc być niezauważonym.
W 2001 roku, w środkowym Afganistanie, w prowincji Bamian, Talibowie wysadzili
dwa gigantyczne (do tej pory największe) posągi Buddy. Nie pomogły protesty
wielu państw, w tym państw muzułmańskich. Niezwykłe dziedzictwo znikło z
powierzchni ziemi.
Teraz Dafo powoli zmywają kwaśne deszcze, zjadają paprocie i wilgoć
szalejącej rzeki u jego wielkich stóp.
Chyba gdzieś, kiedyś o tym Buddzie-Gigancie czytałem. Nie byłbym sobą gdybym kaczek nie dostrzegł ;-)
OdpowiedzUsuńNiesamowite miejsce! Czy to gdzieś w okolicach Chengdu?
OdpowiedzUsuńTak. Niedaleko. Jednodniowy wypad z Chengdu.
UsuńTo jednak dobrze zapamiętałam, gdy Wnuk mi pokazywał miejsce, gdzie od jesieni będzie studiował! :-))) Może kiedyś go tam odwiedzę, to i na Buddę przyjdzie czas! Pozdrawiam pięknie!
OdpowiedzUsuń