Dzień dobry! Dawno nie pisałam… Ostatnio strasznie jestem zabiegana,
spektakle, nagrywanie serialu w toku, wyjazdy, wyjazdy… Ale nie wakacyjne a
służbowe. A lato w pełni, słońce grzeje i pewnie niektórzy z was leżą już na
plaży, bądź zdobywają podróżnicze wspomnienia. Mnie póki co, nie dane w podróż
wyruszyć, spędzam więc lato stacjonarnie, choć Warszawa jest piękna o tej porze
roku. Lekko opustoszała, życie w ogródkach kawiarnianych kwitnie, kierowcy
jakby mniej nerwowo mijają rowerzystów… Moje wakacje zapowiadają się w Polsce,
obowiązki nie pozwalają wyruszyć w daleką i długą podróż. Nie martwię się tym
jednak, w końcu kwitnącą wiosnę spędziłam w Japonii a poza tym Rospuda,
Bieszczady, Karkonosze, Kotlina Kłodzka, Tatry, Czarna Hańcza, Podlasie…
Wszystko to czeka na mnie i emocje rosną bo nie wiadomo co wybrać. Polska jest
piękna! Tak więc biję się z myślami, gdzie tym razem. Nie trzeba przecież
egzotycznie, nie hołduję zasadzie „ byle dalej”, nie ma co ścigać się na
kilometry. Jedne z piękniejszych wakacji spędziłam wcale nie tak azjatycko.
Była to Bułgaria. I ciepłe wspomnienia stamtąd hoduję w sobie do dziś. I nie
myślę tu o morzu i plażach. Owszem, jest ono piękne ale trzeba dobrze poszukać
by uciec od masowej turystyki, która mnie przeraża i odstręcza. Bułgaria czeka na
nasze odkrycie, w głąb lądu. Oferuje bowiem naprawdę wiele. Jest malownicza,
zakrapiana pysznym winem z doskonałym jedzeniem. Mieszanka Grecji, Turcji i
Bałkanów. Dziś kolejny post o Bułgarii, może kogoś zainspiruję!
Do niezwykłego wąwozu Emen najlepiej dostać się z Wielkiego Tyrnowa,
leżącego w Dolinie Róż. Miasto zasługuje na oddzielny post, jest bowiem
niezwykle atrakcyjne, zwłaszcza dla ludzi pasjonujących się historią i dawną
architekturą. Ale o tym innym razem. Z Wielkiego Tyrnowa do wąwozu jest ok. 20
km. Drogę tę można przebyć na stopa lub autobusem ( niestety rzadko kursują ),
można też zatrzymać się w uroczym miejscu, pensjonacie, z gigantycznym ogrodem
i restauracją serwującą wyśmienite bułgarskie przysmaki. Polecam nawet na dłuższy
pobyt z całą rodziną!
Nazwa Emen zachowała się prawdopodobnie z czasów panowania tureckiego a
w jaskiniach wąwozu odnaleziono ślady życia z czasów Neolitu. Ścieżka przez
wąwóz zaczyna się od jaskini Emen, w której nie udało nam się dopatrzeć żadnych
skalnych malowideł za to zafascynowani oglądaliśmy nietoperze, wtulone w siebie
i śpiące w całych gromadach. Podobno tutejsze jaskinie wykorzystywane są do
dojrzewania serów. Niestety, żadnego też nie udało nam się znaleźć i podkraść.
Wycieczka zboczami wąwozu kończy się niewielkim jeziorkiem do którego wpada
wodospad Momin. Ukryty wśród skał i drzew był dla nas miłym wytchnieniem po
spacerze w gorącym bułgarskim słońcu. Kąpiel w rześkiej wodzie i paczka
herbatników dodały nam sił na powrót.
Dodatkową atrakcją w wąwozie są wiszące drewniane mosty. Niestety, podziwialiśmy
je jedynie z daleka, nie ważąc się na nie wchodzić. Ich stan wtedy był,
delikatnie mówiąc, opłakany. Droga do nich była odgrodzona, wisiały ostrzeżenia
o niebezpieczeństwie. Mam nadzieję, że w tym roku wszystko jest już naprawione
bo podziwianie wąwozu z tej perspektywy byłoby na pewno jeszcze bardziej
ekscytujące.
Jakiś czas temu przypadkowo trafiłam na Twój blog. Zauroczyłaś mnie tym, jak ciepło piszesz o Bułgarii. Kilka dni po tym, szukając ciekawych miejsc w Bułgarii, znalazłam właśnie ten wąwóz. Nawet nie wiesz, jak się uśmiechnęłam, gdy weszłam tu i zobaczyłam wpis o nim :)
OdpowiedzUsuńMniej znana Bułgaria, to ta ciekawsza Bułgaria. Cudownie, że ją odkryłaś, a teraz tak pięknie o niej piszesz.
Zgadzam się, że ściganie się na kilometry i liczbę odwiedzonych państw to nie istota podróżowania.
Pozdrawiam serdecznie i na pewno będę tu częstym gościem :)
Dziękuję za ten wpis! I zapraszam do czytania. Miłych podróży!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem o Twoim blogu w jakimś czasopiśmie, w którym była ankieta z pytaniami do Ciebie. I jestem mile zaskoczony:) Z chęcią będę tu zaglądał i zapraszam w podróż do siebie (blog także o podróżach): www.michallachowicz.blogspot.com
OdpowiedzUsuń