Zawsze fascynował mnie Bliski Wschód i jego
kuchnia. Śpiewy muezinów o świcie są melodią dla ducha nawet dla takiego agnostyka
jak ja. Islam mnie nie przeraża, nie śmiałam nigdy krytykować tej religii i kultury.
Raczej z szacunkiem przyglądałam się zawsze różnicom nas dzielącym. W niewielkich
meczetach odnajdywałam ten sam spokój co w starych kościołach. Moja mama zawsze
mi powtarzała, że ludzie dzielą się na mądrych i głupich. Myślę, że w każdej
religii można się takich doszukać, choć to podział bardzo upraszczający. Każda
kultura jest różnorodna i niejednolita wewnętrznie, dziwi mnie więc przypinanie
łatek. W naszym kraju nie da się nas jednoznacznie ocenić, dlaczego więc
pozwalamy sobie na to w stosunku do innych…?
Ale… taka szybka myśl, która przebiegła mi
nagle niekontrolowanie, wdarła się do banalnego wpisu o jedzeniu. Uwielbiam
różnorodność. Także w kuchni. I uwielbiam między innymi kuchnię bliskiego
wschodu. Turcy powiadają, że karmiąc ciało karmimy duszę i wielką wagę
przykładają do swojej kuchni. Kebap polski sprzedawany w budkach ma się nijak do
tego oryginalnego, ze świeżym jogurtem, kolendrą i aromatyczną baraniną.
Tęsknię do libańskiego baru w Berlinie na Kasztanowej Alei, nieco obskurnego,
ale serwującego całą gamę szalonych smaków. Moja dusza unosi się wtedy niczym
pieśń z minaretu…
A u nas powoli wiosna rozkwita, kończą się
zimowe zapasy, nowalijek nie tykam, czekam na te z ogródka Taty. A krew coraz
bledsza, i chciałoby się zakwitnąć na wiosnę jak te wiosenne kwiaty…
No więc z pomocą przychodzi Libańska
Sałatka. Fabryka krwi rusza, baterie się ładują, słońce przyjemnie ogrzewa
pozimowe blade policzki!
Po pierwsze, nie bój się zielonej pietruszki!
W tej sałatce jest ona głównym składnikiem. Jeśli do tej pory wydawało Ci się,
że może być tylko dodatkiem do potraw to się myliłeś. Po drugie, to idealne
danie na pozimowe przebudzenie,dla pań odchudzających się i tych, które muszą
poprawić sobie hemoglobinę w morfologii, czyli dla przyszłych mam ; ) Po
trzecie, idealny dodatek do grilla. Możecie czuć się rozgrzeszeni z upieczonych
na ruszcie mięs, jeśli na waszym talerzu zagości trochę witaminy. A jest to
bomba witaminowa, zmiatająca z powierzchni ziemi tych, którzy boją się
zieleniny!
Na wiosenne przebudzenie, zamiast azotanowych
nowalijek, niech pobudza nas do życia tabbouleh! Pozostaje nam tylko czekać na
słodkie polskie pomidory…
LIBAŃSKA SAŁATKA TABBOULEH
·
Ok. 5
łyżek kaszy bulgur ( ewentualnie kuskus, lub komosy ryżowej)
·
2 pęczki
natki pietruszki
·
Sok z
jednej cytryny ( ja zrobiłam pół cytryny, pół limonki)
·
1 duży
pomidor
·
1 mała
cebula ( może być dymka)
·
Pół pęczka
mięty
·
Oliwa z
oliwek extra virgin
Sól morska
Kaszę
opłukać, ugotować wg instrukcji na opakowaniu, ostudzić. Natkę opłukać,
osuszyć, poszatkować drobno odrzucając końcówki łodyg. Pomidora umyć, wyciąć
gniazda nasienne, pokroić w drobną kosteczkę. Miętę umyć, osuszyć, poszatkować.
Cebulę obrać i pokroić w bardzo drobną kosteczkę. Składniki połączyć, polać
sokiem z cytryny, posolić i dodać dużo oliwy.
Na
zdrowie!