Zniknęłam. Zrobiła się tu długa,
niezapowiedziana przerwa. Pochłonęło mnie moje życie bez reszty i nie udało mi
się zapisać choćby kawałka tekstu, chociaż w głowie kłębiły się myśli i tłukły
się niczym spienione fale. Ale przez
ostatnie miesiące nie było mnie i dopiero teraz wracam do siebie.
Kobieta po porodzie składa się z potrzeb małego człowieka, ona sama
znika zupełnie, zaspokaja, zaspokaja 24 godziny na dobę i nawet o swoich
myślach nie ma czasu pomyśleć bo wciąż tylko jedno w głowie- zaspokoić.
Nakarmić, przewinąć, przytulić, ululać. I choćby bunt i zmęczenie brało górę to
trwa to tylko moment, niezauważalną chwilę. Cały świat mieści się w maleńkiej
źrenicy małego człowieka wpatrzonej tak bardzo jak nikt nigdy nie patrzył.
Dopiero po jakimś czasie, po pędzie pierwszych miesięcy zatrzymałam się i
zobaczyłam, że stary świat na zewnątrz nadal istnieje i toczy się spokojnie
swoim starym rytmem. Poza mną nic się nie zmieniło. Można powoli odkopać
SIEBIE, jak stary wiosenny płaszcz po długiej zimie. Oczywiście już przeczuwam,
że dawnej mnie nie ma i już jej nie znajdę. Trzeba powoli odnaleść siebie na
nowo, drepcząc starymi ścieżkami. Wiem, że od teraz przez kolejne długie lata
będę występować w liczbie mnogiej. Nawet ostatnio dziękując za składane mi
urodzinowe życzenia odparłam- „dziękujemy!”
Tak więc, nie pozostaje mi nic
innego jak stworzenie tu kawałka przestrzeni dla małego W. i jego wielkich
podróży. Ma już kilka takich za sobą. Chętnie się nimi podzielimy ; )
piękny wpis...:) pozdrawiam serdeczne:)
OdpowiedzUsuńNareszcie jesteś! Tak się cieszę!
OdpowiedzUsuńI na Twoje podróże , małe czy duże, też! :-)))
Pozdrawiam serdecznie!
Witaj, dużo zdrówka całej Rodzinie i serdeczności...
OdpowiedzUsuń