piątek, 25 kwietnia 2014

smak Bliskiego Wschodu- Tabbouleh


Zawsze fascynował mnie Bliski Wschód i jego kuchnia. Śpiewy muezinów o świcie są melodią dla ducha nawet dla takiego agnostyka jak ja. Islam mnie nie przeraża, nie śmiałam nigdy krytykować tej religii i kultury. Raczej z szacunkiem przyglądałam się zawsze różnicom nas dzielącym. W niewielkich meczetach odnajdywałam ten sam spokój co w starych kościołach. Moja mama zawsze mi powtarzała, że ludzie dzielą się na mądrych i głupich. Myślę, że w każdej religii można się takich doszukać, choć to podział bardzo upraszczający. Każda kultura jest różnorodna i niejednolita wewnętrznie, dziwi mnie więc przypinanie łatek. W naszym kraju nie da się nas jednoznacznie ocenić, dlaczego więc pozwalamy sobie na to w stosunku do innych…?

Ale… taka szybka myśl, która przebiegła mi nagle niekontrolowanie, wdarła się do banalnego wpisu o jedzeniu. Uwielbiam różnorodność. Także w kuchni. I uwielbiam między innymi kuchnię bliskiego wschodu. Turcy powiadają, że karmiąc ciało karmimy duszę i wielką wagę przykładają do swojej kuchni. Kebap polski sprzedawany w budkach ma się nijak do tego oryginalnego, ze świeżym jogurtem, kolendrą i aromatyczną baraniną. Tęsknię do libańskiego baru w Berlinie na Kasztanowej Alei, nieco obskurnego, ale serwującego całą gamę szalonych smaków. Moja dusza unosi się wtedy niczym pieśń z minaretu…
A u nas powoli wiosna rozkwita, kończą się zimowe zapasy, nowalijek nie tykam, czekam na te z ogródka Taty. A krew coraz bledsza, i chciałoby się zakwitnąć na wiosnę jak te wiosenne kwiaty…

No więc z pomocą przychodzi Libańska Sałatka. Fabryka krwi rusza, baterie się ładują, słońce przyjemnie ogrzewa pozimowe blade policzki!


Po pierwsze, nie bój się zielonej pietruszki! W tej sałatce jest ona głównym składnikiem. Jeśli do tej pory wydawało Ci się, że może być tylko dodatkiem do potraw to się myliłeś. Po drugie, to idealne danie na pozimowe przebudzenie,dla pań odchudzających się i tych, które muszą poprawić sobie hemoglobinę w morfologii, czyli dla przyszłych mam ; ) Po trzecie, idealny dodatek do grilla. Możecie czuć się rozgrzeszeni z upieczonych na ruszcie mięs, jeśli na waszym talerzu zagości trochę witaminy. A jest to bomba witaminowa, zmiatająca z powierzchni ziemi tych, którzy boją się zieleniny!
Na wiosenne przebudzenie, zamiast azotanowych nowalijek, niech pobudza nas do życia tabbouleh! Pozostaje nam tylko czekać na słodkie polskie pomidory…

LIBAŃSKA SAŁATKA TABBOULEH

·         Ok. 5 łyżek kaszy bulgur ( ewentualnie kuskus, lub komosy ryżowej)
·         2 pęczki natki pietruszki
·         Sok z jednej cytryny ( ja zrobiłam pół cytryny, pół limonki)
·         1 duży pomidor
·         1 mała cebula ( może być dymka)
·         Pół pęczka mięty
·         Oliwa z oliwek extra virgin
       Sól morska

 Kaszę opłukać, ugotować wg instrukcji na opakowaniu, ostudzić. Natkę opłukać, osuszyć, poszatkować drobno odrzucając końcówki łodyg. Pomidora umyć, wyciąć gniazda nasienne, pokroić w drobną kosteczkę. Miętę umyć, osuszyć, poszatkować. Cebulę obrać i pokroić w bardzo drobną kosteczkę. Składniki połączyć, polać sokiem z cytryny, posolić i dodać dużo oliwy.
Na zdrowie!


1 komentarz:

  1. Pozwoliłam sobie oba przepisy zaanektować też!
    A Turcja jeszcze u mnie w planach do realizacji.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń