Najbardziej ze wszystkich kopców
krakowskich lubię Kopiec Piłsudskiego. Położony niedaleko od mrocznie
wyglądających Panieńskich Skał, otoczony malowniczym Lasem Wolskim. Czasem
odwiedzam przyjaciół na Woli Justowskiej i spacery po tamtejszych okolicach są
prawdziwą przyjemnością. To są przedmieścia Krakowa, bez turystów, piękne,
ciche i malownicze. Latem, wiosną czy jesienią warto wypożyczyć rower i wybrać
się na wycieczkę po Bielańsko-Tynieckim Parku Krajobrazowym. Jest tu nie mniej
atrakcji niż na Rynku.
Kopiec Piłsudskiego to najwyższy kopiec
z czterech tutejszych kopców. Ma 36 metrów i wznosi się na mierzącym 383 m.
n.p.m. wzgórzu Sowiniec. Zwany jest również Kopcem Niepodległości lub Kopcem
Wolności. Usypywanie go rozpoczęto 6 VIII 1934 roku, w dniu wymarszu z Krakowa I
kompanii kadrowej Legionów. Jest więc najmłodszym kopcem krakowskim. Po śmierci
Piłsudskiego w 1935 roku postanowiono kopiec nazwać imieniem marszałka.
Dziś jest miejscem doskonałym na
spędzanie wolnego czasu i spacery o każdej porze roku. Odwiedziłam go ponownie
ostatnio, już po czasie, gdy Kraków pokryła skorupa lodu. Teraz prószył śnieg i
układał się przepięknie na zamarzniętych drzewach. Na samym szczycie mróz
szczypał w nos, który radośnie łapał świeże powietrze ponad smogiem krakowskim.
Az chciałoby się pospacerować w tej cichej bieli! :-)))
OdpowiedzUsuń