wtorek, 19 lutego 2013

Kosmos w Jerozolimie



Miałam szczęście grać w spektaklu Jerzego Jarockiego „ Kosmos” w Teatrze Narodowym. Szczęście było tym większe, że ze wspaniałą obsadą tego przedstawienia jeździliśmy trochę po świecie.
Jakieś 7 lat temu odwiedziliśmy Jerozolimę. Zobaczyć to magiczne miasto jest wielkim przeżyciem nawet dla osoby niewierzącej. Wszystko tam wrze i buzuje jak w tyglu, w którym zaparzają kawę, mocną i słodką. Wypić ją można siedząc w jednej z kawiarenek obserwując jak różne światy przenicowują się wzajemnie.

Drzwi wejściowe do mieszkania, z kolorowych rysunków nad drzwiami wynika, że lokatorzy odbyli pielgrzymkę do Mekki.



Prawdopodobnie Gaj Oliwny
Był to czas gdy moja miłość do podróży jeszcze kiełkowała a wyjazdy ograniczały się tylko do granic Europy. Tym bardziej więc Jerozolima ze swym dziwnym kalejdoskopem religijnym i kulturowym zapierała dech w piersiach. Pierwszego dnia zdawała mi się ogromną scenografią z Hollywood po której przechadzają się statyści w kostiumach.


Pierwsze czytanie Tory, między fragmentami bliscy obsypują chłopca cukierkami
Meczet Skały, stąd prawdopodobnie prorok Mahomet został wzięty do nieba. Świątynia została pobudowana na miejscu Pierwszej i Drugiej Świątyni Salomona- świętego miejsca Żydów.
Jerozolima to piękne i magiczne miasto, to jasne. Historia przechadza się tu razem z nami wąskimi uliczkami i wpada na nas na każdym kroku. Ale Jerozolima to również wielki bazar. Stacje drogi krzyżowej prowadzą pomiędzy straganami na których można kupić równocześnie t-shirty, Sabhę ( czyli różaniec muzułmański), Menorę ( siedmioramienny świecznik ), portret zakrwawionego Chrystusa w koronie cierniowej, na którego w zależności pod jakim kątem się spojrzy ma oczy otwarte lub zamknięte, atrakcyjne nakrycia głowy, ozdobne chusty i wszelkiej maści tandetę, produkowaną prawdopodobnie w Chinach.





Żeby dogrzebać się do sacrum tego miejsca trzeba wyłączyć zmysły i oddać się religijnemu uniesieniu. Zazdroszczę tym, którzy takiego doznali.
Mnie pozostało włóczyć się po uliczkach i jako bezwstydny podglądacz płynnie przechodzić ze świata muzułmańskiego, poprzez chrześcijański aż do niezwykłej dzielnicy ortodoksyjnej. 



4 komentarze:

  1. Chciałabym tam pojechać kiedyś i zobaczyć te wszystkie miejsca!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za ten piękny wpis.
    Może kiedyś, też......

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Marto, cudownie Pani pisze! Miejsca miejscami, można je wirtualnie zwiedzać na różne sposoby - ale z Pani komentarzami, opisami, refleksjami to jest świetne przeżycie! Pięknym językiem się Pani posługuje, jak świetnie, że są w młodszym pokoleniu osoby tak dojrzałe i wrażliwe.
    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń