wtorek, 9 lipca 2013

Bułgaria mniej znana. Wąwóz Emen.



Dzień dobry! Dawno nie pisałam… Ostatnio strasznie jestem zabiegana, spektakle, nagrywanie serialu w toku, wyjazdy, wyjazdy… Ale nie wakacyjne a służbowe. A lato w pełni, słońce grzeje i pewnie niektórzy z was leżą już na plaży, bądź zdobywają podróżnicze wspomnienia. Mnie póki co, nie dane w podróż wyruszyć, spędzam więc lato stacjonarnie, choć Warszawa jest piękna o tej porze roku. Lekko opustoszała, życie w ogródkach kawiarnianych kwitnie, kierowcy jakby mniej nerwowo mijają rowerzystów… Moje wakacje zapowiadają się w Polsce, obowiązki nie pozwalają wyruszyć w daleką i długą podróż. Nie martwię się tym jednak, w końcu kwitnącą wiosnę spędziłam w Japonii a poza tym Rospuda, Bieszczady, Karkonosze, Kotlina Kłodzka, Tatry, Czarna Hańcza, Podlasie… Wszystko to czeka na mnie i emocje rosną bo nie wiadomo co wybrać. Polska jest piękna! Tak więc biję się z myślami, gdzie tym razem. Nie trzeba przecież egzotycznie, nie hołduję zasadzie „ byle dalej”, nie ma co ścigać się na kilometry. Jedne z piękniejszych wakacji spędziłam wcale nie tak azjatycko. Była to Bułgaria. I ciepłe wspomnienia stamtąd hoduję w sobie do dziś. I nie myślę tu o morzu i plażach. Owszem, jest ono piękne ale trzeba dobrze poszukać by uciec od masowej turystyki, która mnie przeraża i odstręcza. Bułgaria czeka na nasze odkrycie, w głąb lądu. Oferuje bowiem naprawdę wiele. Jest malownicza, zakrapiana pysznym winem z doskonałym jedzeniem. Mieszanka Grecji, Turcji i Bałkanów. Dziś kolejny post o Bułgarii, może kogoś zainspiruję!


Do niezwykłego wąwozu Emen najlepiej dostać się z Wielkiego Tyrnowa, leżącego w Dolinie Róż. Miasto zasługuje na oddzielny post, jest bowiem niezwykle atrakcyjne, zwłaszcza dla ludzi pasjonujących się historią i dawną architekturą. Ale o tym innym razem. Z Wielkiego Tyrnowa do wąwozu jest ok. 20 km. Drogę tę można przebyć na stopa lub autobusem ( niestety rzadko kursują ), można też zatrzymać się w uroczym miejscu, pensjonacie, z gigantycznym ogrodem i restauracją serwującą wyśmienite bułgarskie przysmaki. Polecam nawet na dłuższy pobyt z całą rodziną!


 Nazwa Emen zachowała się prawdopodobnie z czasów panowania tureckiego a w jaskiniach wąwozu odnaleziono ślady życia z czasów Neolitu. Ścieżka przez wąwóz zaczyna się od jaskini Emen, w której nie udało nam się dopatrzeć żadnych skalnych malowideł za to zafascynowani oglądaliśmy nietoperze, wtulone w siebie i śpiące w całych gromadach. Podobno tutejsze jaskinie wykorzystywane są do dojrzewania serów. Niestety, żadnego też nie udało nam się znaleźć i podkraść. Wycieczka zboczami wąwozu kończy się niewielkim jeziorkiem do którego wpada wodospad Momin. Ukryty wśród skał i drzew był dla nas miłym wytchnieniem po spacerze w gorącym bułgarskim słońcu. Kąpiel w rześkiej wodzie i paczka herbatników dodały nam sił na powrót.



Dodatkową atrakcją w wąwozie są wiszące drewniane mosty. Niestety, podziwialiśmy je jedynie z daleka, nie ważąc się na nie wchodzić. Ich stan wtedy był, delikatnie mówiąc, opłakany. Droga do nich była odgrodzona, wisiały ostrzeżenia o niebezpieczeństwie. Mam nadzieję, że w tym roku wszystko jest już naprawione bo podziwianie wąwozu z tej perspektywy byłoby na pewno jeszcze bardziej ekscytujące.




3 komentarze:

  1. Jakiś czas temu przypadkowo trafiłam na Twój blog. Zauroczyłaś mnie tym, jak ciepło piszesz o Bułgarii. Kilka dni po tym, szukając ciekawych miejsc w Bułgarii, znalazłam właśnie ten wąwóz. Nawet nie wiesz, jak się uśmiechnęłam, gdy weszłam tu i zobaczyłam wpis o nim :)
    Mniej znana Bułgaria, to ta ciekawsza Bułgaria. Cudownie, że ją odkryłaś, a teraz tak pięknie o niej piszesz.
    Zgadzam się, że ściganie się na kilometry i liczbę odwiedzonych państw to nie istota podróżowania.
    Pozdrawiam serdecznie i na pewno będę tu częstym gościem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za ten wpis! I zapraszam do czytania. Miłych podróży!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałem o Twoim blogu w jakimś czasopiśmie, w którym była ankieta z pytaniami do Ciebie. I jestem mile zaskoczony:) Z chęcią będę tu zaglądał i zapraszam w podróż do siebie (blog także o podróżach): www.michallachowicz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń