wtorek, 6 listopada 2012

Cmentarz na wesoło


Jest taki cmentarz w Rumunii na który zjeżdżają się ludzie z całego świata. I choć nie leży tam żadna znana osobistość a sam cmentarz leży w wiosce na odludziu to nie ma chyba osoby, która jeżdżąc po Rumunii nie odwiedziłaby Sapanty. Z okazji  Dnia Wszystkich Świętych, Zaduszek, zadumy i zniczy wybierzmy się na cmentarz, który jest wesoły!

By dojechać do Sapanty musieliśmy dostać się najpierw do Sygietu. Jeden z Rumunów zapytał nas” Po co? W Sygiet wbijam szpilkę gdy chcę zawiesić mapę”. Faktycznie, miasto położone jest przy samej granicy z Ukrainą i zapisało się na kartach historii strasznym, komunistycznym więzieniem. I pewnie gdyby nie Cimitirul Vesel nikt by się tu nie zapuszczał. Z Sygietu do Sapanty najlepiej jechać na stopa. W Rumunii jest najlepszy auto- stop na świecie!

Tym, którzy dotrą do Sapanty polecam nocleg na campingu przy pensjonacie tuż nad rzeczką Cisą ( lub w pensjonacie rzecz jasna) jakieś 2 km od cmentarza. Prowadzi to przemiła rodzina, podają pyszne jedzenie. W każdym razie tak było w 2009 roku, kiedy odwiedziłam to niezwykłe miejsce.



W 1935 Ioan Stan Patras wyrzeźbił pierwszy kolorowy nagrobek. Od tego czasu cmentarz zapełnił się niebieskimi, dębowymi tablicami a sam artysta doczekał się uczniów, którzy kontynuują jego pracę. Każdy grób bowiem to małe dzieło sztuki a kolor niebieski otrzymał nazwę Błękitu z Sapanty.




Cmentarz to niezwykły obraz mieszkańców wioski, którzy dzięki swemu poczuciu humoru i fantazji stali się nieśmiertelni. Pod każdym obrazkiem przedstawiającym człowieka, jego pasję lub śmierć znajdziemy zazwyczaj żartobliwy wierszyk o jego życiu, wadach i zaletach. „ Tu leży moja teściowa, gdyby pożyła rok dłużej leżałbym tu ja” Któżby nie chciał leżeć wśród tych kolorowych pomników z Sapanty!

3 komentarze:

  1. Poleżeć niedaleko teściowej piszącego (i to jak piszącego?!) na nagrobkach? Może innym razem ;-)
    IChoć o miejscu tym słyszałem, to przyjemnie znów było o nim poczytać :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miejsce niezwykłe rzeczywiście;)

    Zna Pani może Zalipie?
    to skojarzenie nie wprost, ale oczywiste, jak mi się zdaje;
    żałuję, że będąc tam latem nie zaglądnęłam na cmentarz, może i tam Zalipianki malują?

    Pozdrawiam z Wrocławia:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Akurat jestem w trakcie czytania "Rumunia. Podróże w poszukiwaniu diabła". Autor, zafascynowany przenikaniem się kultur, porusza się między innymi w miejscach w których Pani była. Myślę, że lektura mogłaby przypaść Pani do gustu.
    A ja jestem w trakcie zdobywania "Kulturalnego atlasu ptaków" tegoż autora :-)

    OdpowiedzUsuń