poniedziałek, 18 marca 2013

"Gulasz z turula" w Budapeszcie



"Budapeszt jest miastem przeszłości, które rozkwitło sto lat temu, najwspanialsze kwiaty wypuszczając na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku. I do dziś kwiaty te –zasuszone w wazonie, z którego wyparowała woda, są główną atrakcją i ozdobą miasta. Trudno sobie wyobrazić przyszłość Budapesztu, ona mu jakby nie przysługuje. Oczywiście zbudowano wspaniałe centra handlowe, których nie było w 1896 roku, istnieją plany budowy całej dzielnicy mieszkaniowo-wypoczynkowej po budziańskiej stronie mostu Lagymanyosi, nad dunajską zatoką; urząd VIII dzielnicy na tyłach kina Corvin planuje nowe małe miasto w mieście; lecz to wszystko ginie w ciasnym natłoku przeszłości, ma się niby dziać, ale się nie dzieje, nic nie widać. To przeszłość rozrasta się coraz bardziej, przeszłość pożera wszystko co nowe.



 Centrum Budapesztu- w przeciwieństwie do Warszawy- jest tak gęsto zabudowane, że nie ma w nim miejsca na wieżowce, biurowce, mieszkaniowce. W tym mieście nie wyrosły upiorne kilkudziesięciopiętrowe szklarnie ani nieśmiertelnie prowizoryczne blaszaki. Nowość- ani w wersji high-tech, ani w postaci postkomunistycznej prowizorki- nie oszpeciła tu secesyjnych kwartałów. Warszawę przyszłości można wyobrazić sobie w dowolny sposób; Warszawa daje dowolne możliwości, myślenie o Warszawie przyszłości jest jak komputerowa gra w budowanie nowej cywilizacji, jakiejś antyutopii, kuriozalnego miasta- śmietnika. Budapesztu nie sposób wyobrazić sobie w oderwaniu od tego, jak to miasto wygląda dzisiaj. Dlatego teraźniejszość Budapesztu jest przykurzoną wersją jego przeszłości."




Fragment pochodzi z książki "Gulasz z turula" Krzysztofa Vargi. Książki-eseju wchodzącego w głąb mentalności, traum i wad Węgrów. Jest doskonałą podróżą w węgierską historię i kuchnię. Autor prowadzi nas po zaułkach wspomnień z dzieciństwa, smaków i wszechobecnej tam nostalgii.

2 komentarze:

  1. piękny Budapeszt:) a książka zapowiada się ciekawie, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy te buty nad brzegiem rzeki to jakiś rodzaj artystycznej instalacji. Bo mi takowa przypominają, ale z katedry w Koblencji. Tylko, że tam na butach połozono jeszcze kapelusze!

    OdpowiedzUsuń