Wyjazd do Portugalii a zwłaszcza zobaczenie Lizbony było moim marzeniem
od lat. Od momentu, w którym obejrzałam niezwykły film Wima Wendersa „ Lisbon Story” z 1994 roku zapragnęłam, jak
bohater opowieści, włóczyć się krętymi uliczkami Alfamy, najstarszej i biednej
dzielnicy Lizbony. Był jeszcze jeden powód przyjazdu do Lizbony, miłość do
portugalskiej muzyki a od chwili zobaczenia filmu fascynacja zespołem
Madredeus.
Philip ( dźwiękowiec) dostaje kartkę pocztową od swojego przyjaciela (
Fritza) reżysera, w której prosi o jak najszybsze przybycie do Lizbony i pomoc
w wypełnieniu filmu dźwiękami miasta, które filmuje starą kamerą na korbkę.
Philip przyjeżdża do Lizbony. Zastaje jednak wielki, stary dom w Alfamie
opuszczony przez przyjaciela, który zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach.
„ Lisbon Story” to niezwykła opowieść o tęsknocie za zarejestrowaniem
rzeczywistości, takiej jaka jest. Zapisaniu jej tak by pozostała niewykreowaną
prawdą. By wszystko czego dotykamy, obrazy codzienności, muzyka, miłość
pozostały na zawsze świeże, nawet gdy nas już nie będzie…
W filmie Wima Wendersa jeden z członków zespołu Madredeus patrząc na
wieczorną panoramę miasta i spokojną rzekę
wypowiada takie zdanie „ Mówi się, że Tag jest jedynym świadkiem naszego
życia. Nie miasto.” Dzisiejsza Lizbona
to już zupełnie inne miasto… A ja tak
jak główny bohater filmu Philip, szukający dźwięków do obrazów, które nakręcił jego przyjaciel , szukałam śladów tej Lizbony,
którą sfilmował Wim Wenders. Ale myli się ten, kto myśli, że w zadeptanej,
mieniącej się od turystów z całego świata, popularnej w folderach biur podróży
stolicy nie można znaleźć ducha dawnego miasta, zagubić się na stromych
schodkach Alfamy podziwiając Tag z ich stopni. Tu cały czas portugalskie
kobiety wieszają pranie w charakterystyczny sposób a tamtejsze łobuzy kopią
piłkę na małych placach tej dzielnicy. Lecz aby stara Lizbona przemówiła trzeba
się dobrze wsłuchać…
Philip przegląda czarno-biały, niemy materiał filmowy. Zarejestrowane
twarze ludzi, ich uśmiechy i troski, codzienne zajęcia, zakamarki ulic i
budowle. Nagle natyka się na imponujący akwedukt. Zapisuje na kartce i rusza
tam ze swoim kudłatym mikrofonem. Mnie dotarcie tam zajęło trochę czasu bowiem
okazały Aqueduto das Aguas Livres znajduje się poza centrum miasta. Philip
podziwia z akweduktu widok na dzielnicę Amoreiras leżącą w dolinie Alcantara, wielkie cienie gigantycznych
arkad kładą się na dachy starych, biednych domków. Na dole pracują głośne
dźwigi i walce, budują autostradę. To co zobaczyłam tam w 2011 to estakady i
pędzące samochody. A dźwięki jakie usłyszałam to jedynie huk autostrady… „
Budują autostradę. Frederico mówił, że kiedy znikały te domy to ukryte w nich
historie wyszły na jaw…” mówi chłopiec towarzyszący naszemu bohaterowi.
W latach 30. XIX w grasujący tam morderca zrzucał w dół swoje ofiary.
Kto wie, może ich duchy przysiadły teraz
na akwedukcie i z żalem patrzą na wstęgi szos…
Zabytkowy wodociąg warto jednak zobaczyć. Imponująca budowla ciągnie
się przez 56 km a najwyższy łuk osiąga wysokość 65 m. Akwedukt dostępny jest
dla zwiedzających codziennie ( w godz. 10-18), z wyjątkiem niedziel.
Niestety mnie nie udało się wejść do środka. Pozostało mi jedynie
podziwianie budowli z zewnątrz. Nieco rozczarowana i smutna wróciłam do Alfamy.
Usiadłam na starych schodkach w wieczornym, zachodzącym słońcu i poczułam tę
tęsknotę jakiej doświadczali bohaterowie „ Lisbon Story”…
„ Słucham nie patrząc i w ten sposób widzę” Passoa
Po jakimś czasie, wraz z odpływającym już smutkiem przypłynęły dźwięki,
obrazy, zapachy. Zaczęłam patrzeć na Lizbonę moimi oczami, wyłuskiwać ślady biednej i magicznej dzielnicy. Historie minionego
miasta „wyszły na jaw” i pielęgnowane są przez dzisiejszych ludzi tam
mieszkających. Nadal śpiewają fado, przywołują dawne fotografie i pamięć o poprzednich
mieszkańcach.
Dziś tęsknię do mojej Libony, choć wiem, że gdy tam wrócę nic nie będzie
takie samo. Będę na nowo odkrywać jej miejsca i tajemnice. I tylko Tag
pozostaje niezmienny…
inspirujące
OdpowiedzUsuńZnakomicie opowiedziane. Pewnie gdyby znudziła ci się gra, to i tak ciekawe zajęcie byś znalazła :-)
OdpowiedzUsuń