piątek, 1 marca 2013

Baisha. Z wizytą u doktora Ho



Do Baishy, miejscowości leżącej ok. 15 km od niezwykle popularnego Lijiangu , wybraliśmy się we dwójkę rowerami, by odpocząć nieco od turystycznego zgiełku. Wioska, stolica i serce ludu Naxi leży u podnóża Śnieżnych  Gór Nefrytowego Tygrysa- jednego z odgałęzień Gór Sino-Tybetańskich. Mijając maleńkie wioski oblane zielonymi polami kukurydzy dotarliśmy do uroczej miejscowości, nie zdewastowanej turystycznie, cichej, przyjemnej, w której życie płynie jeszcze naturalnym rytmem, choć często zaglądają tu ludzie z całego świata. Sławę wiosce przyniósł niezwykły doktor Ho, który dzięki swej potężnej wiedzy na temat ziół leczył wiele schorzeń min. białaczkę.
Doktor Ho odwiedził wiele krajów, gościł u siebie lekarzy i farmaceutów z całego świata, których wizytówki widnieją w witrynach jego gabinetu, nakręcono o nim filmy dokumentalne i programy( min. BBC), pisano w gazetach. W latach 70tych otworzył klinikę, którą prowadzą teraz jego dzieci, lekarze.



Doktor swoją wiedzę czerpał z gór, zbierając przez lata zioła rosnące na zboczach, zgłębiając ich działanie pod okiem swego mistrza. W bocznym pomieszczeniu jego gabinetu stoją wielkie worki wypełnione kolorowymi mieszankami ziół, które są ucierane, pakowane w papierowe torebki i przepisywane pacjentom odwiedzającym klinikę.

Nietrudno trafić do domu doktora Ho, każdy mieszkaniec wioski nas tam kierował. Zresztą przed niepozorną chatką, widnieje napis „ The Clinic of Chinese Herbs In Jade Dragon Mountains of Lijiang”. Przed wejściem poustawiane są tablice sławiące Doktora Ho i jego dokonania. Do wnętrza, niewielkiego pomieszczenia, niczym do muzeum zaprasza sam doktor Ho. Ten niepozorny staruszek w śmiesznej czapce i wielkim lekarskim fartuchu jest już legendą. Gdy byliśmy tam pięć lat temu, był wtedy 86 latkiem o jasnym umyśle, władającym wieloma językami. Na powitanie zapytał nas skąd pochodzimy i z radością wyjął teczkę z materiałami prasowymi w języku polskim. Niezwykła to była wizyta, doktor z dumą gości swoich przybyszów i opowiada o swoim życiu, o prześladowaniach jakich doznał i trudnościach z jakimi musiał się borykać w młodości. Na pożegnanie otrzymał od nas widokówkę z Warszawą a my wpisaliśmy się do jego księgi pamiątkowej.




Wracając do Lijiangu kupiliśmy po drodze w gospodarskim sklepiku moździerz wykuty z kamienia. Rzecz nie była raczej na sprzedaż bo na dnie leżała jakaś utarta, zielona mikstura. Jednak zabawny chiński sprzedawca był pod tak dużym wrażeniem swych egzotycznych klientów, że gotów był sprzedać nam wszystko, ubić interesik na każdej dziwnej rzeczy o jaką zapytamy. Chińczycy to śmieszni ludzie, często zdarzało nam się śmiać razem do rozpuku z różnic  jakie nas dzielą.
 Targaliśmy później ten moździerz w upale wracając rowerem i przez resztę podróży, w plecaku. Jest z nami do dziś w domu, służy nam doskonale i jest miłą pamiątką z Chin.



2 komentarze:

  1. Ciekawy ten Doktor Ho... nigdy o nim nie słyszałam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite muszą być wrażenia z takiego spotkania z chodząca encyklopedią tradycyjnej medycyny chińskiej!

    OdpowiedzUsuń