Wygląda na to, że wiosna się rozmyśliła. Spadł śnieg i zima nadal
trzyma. Nie daj się zwieść… Ptaki szykują gniazda, podobno ptasie klucze
wracają, przebiśniegi dziarsko przedzierają się przez zmarzniętą ziemię. Ja
wyjątkowo cieszę się na ten śnieg, mogę jeszcze trochę poćwiczyć jazdę na
biegówkach. Bo na zimę trzeba sobie znaleźć sposób. I kuchnię. Wyjątkową,
rozgrzewającą, wzmacniającą, aromatyczną i pożywną. I jest oto zupa wolska,
która jest doskonałym obiadem po biegach na nartach, spacerach po lesie i
marznięciu na przystankach. Teraz jest na nią najlepszy czas bo potem już tylko
nowalijki, pomidory, truskawki, czereśnie, botwinki, chłodniki, upały…
POTRZEBUJEMY:
500 g żeberek wieprzowych
włoszczyzna ( bez kapusty)
6 szklanek wody
10g grzybów suszonych
250g soczewicy
duża cebula
3 łyżki masła
łyżeczka mąki
½ szklanki gęstej śmietany
pieprz, sól
posiekana natka pietruszki
makaron
Przygotowujemy wywar z żeberek i włoszczyzny. Odsączamy ( z pozostałych
warzyw można zrobić doskonałe kotleciki warzywne). Soczewicę gotujemy do
miękkości, pod koniec lekko solimy. Umyte grzyby moczymy w niewielkiej ilości
wody, gotujemy, kroimy w paski. Obraną, drobno pokrojoną cebulę zrumieniamy na
maśle, dodajemy mąkę, mieszamy, rozprowadzamy ze szklanką przecedzonego wywaru.
Ugotowany wywar łączymy z soczewicą, grzybami i zasmażką. Doprawiamy do smaku
solą i pieprzem, zagotowujemy. Wlewamy śmietanę, mieszamy, podgrzewamy (nie
gotujemy!).
Podajemy z makaronem i natką pietruszki.
Zupa pochodzi z Małopolski. Przepis na nią znalazłam w przepięknie
wydanej książce „ Kuchnia polska” autorstwa Hanny Szymanderskiej.
Co szybsze ptaki to pewnie już zaczynają wysiadywać jaja. Robią to pewnie słyszane w "Ranczu" kruki i puszczyki.
OdpowiedzUsuńA takie krzyżodzioby (świerkowe) sezon lęgowy już kończą :-)
Jednego tylko dnia 24 żurawie podziwiałem. Do domu dochodzi ich klangor...
A tytułowa zupa wierzę, że smaczna :-)
Jak zawsze można na Ciebie liczyć, Krogulec! Specjalista od ornitologii. Wiedziałam, że mi pomożesz ; )
UsuńMarta, aż tak dobrze to nie jest. Nie czuję się specjalistą, ale miłośnikiem ptaków już tak :-) Myślę, że bieliki (ptaki z naszego godła) też przymierzają się do wysiadywania. I znowu będą takie małe, białe i... puchate :-)
OdpowiedzUsuńPS. Zainteresował mnie czas: opublikowania postu, jak i komentarzy. Jesteś za granicą? Czy ma to wpływ na godziny na blogu?
Nie. Jestem w kraju. Ale niedługo będą posty o Japonii!
UsuńJaponia z ptakami kojarzy mi się z podobnymi do naszych bocianami czarnodziobymi. Japończycy najpierw włożyli sporo wysiłku aby je wytępić, a gdy im to się udało, to jeszcze więcej aby je przywrócić naturze. Czyli i w Japonii panuje czasem coś takiego, że najpierw coś się niszczy, później żałuje, a na koniec naprawia.
OdpowiedzUsuńNa japońskie relacje czekam z zainteresowaniem :-)
Myślę, że jak wyrzucę żeberka i śmietanę, to ta zupa też będzie "zjadliwa"! :-))))
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę wypróbować przepis na zupę rozgrzewającą w tym tygodniu, bo mam nadzieję, że wiosna tak jak obiecują synoptycy już w przyszłym tygodniu wreszcie się pojawi ;)
OdpowiedzUsuń